Już parę razy zabierałam się do tego, żeby szczególnie ciepło napisać o kursach, które na początku czerwca w naszej szkole prowadziła gościnnie Marzenka Lew, autorka bloga http://patchworkowo-kiboko.blogspot.com. I zawsze wydarzało się coś, co wymagało szybkiego działania, a post o moim ulubionym art quilcie dalej był tylko w mojej głowie.
Tym razem tworzyłyśmy wyjątkowo ciekawe patchworki z wyjątkowo ciekawych materiałów. Tyvek, angelina, kolorowa flizelina, którą kwiaciarze stosują do ozdabiania swoich bukietów, w rękach Marzenny nabierały szczególnego wyglądu.
Nasze kursantki dały się ponieść fantazji, pokazały lwi pazur i pod czujnym okiem Marzenki powstały piękne prace. Szyte, klejone, podgrzewane i malowane.
Nie przypuszczałam nawet, że niewielka zmiana materiałów spowoduje takie ciekawe efekty. To dopiero początek, bo dziewczyny zabrały do domów zarówno szczegółowe instrukcje obsługi tych nowych mediów, jak i próbki materiałów, które używały na zajęciach.
A to efekty naszych działań.
O mojej musze koleżanka powiedziała: ohydna! Cy to komplement? ;)
Więcej o tym kursie przeczytacie na blogu Marzenny. Zapraszam :)
Aniu - kursu zazdraszczam, bo choć sama już pracowałam z Tyvekiem & Co., to Marzeny pomysły mnie urzekły! A twoja mucha dostała komplement! (ja też ich nie cierpię). Dla ciebie i koleżanki w nagrodę kawałek "The Life of Fly" szwedzkiego fotografa Magnusa Muhra (pseudonim Flychelangelo!!!) znaleziony tu: http://www.jebiga.com/flychelangelo-dead-flies-art-magnus-muhr/
OdpowiedzUsuńFantastyczne prace
OdpowiedzUsuń