Taras na wsi jest zawsze, gorzej ze słońcem. W sobotę miałyśmy go za dużo. Chyba pierwszy raz w życiu włączyłam wentylator na tarasie. A i tak niewiele pomógł. Było cieplutko :). "Sun print" wychodził wspaniale, farbowanie lodem też odbywało się błyskawicznie.
Za to w niedzielę chmury gromadziły się od rana a po obiedzie lunęło z największą mocą. Pioruny waliły w pobliski wielki dąb, a dziewczyny farbowały niewiele zrażone. Dopiero pod koniec zajęć ulewa dała się nam na tyle we znaki, że zajmowałam się głównie ratowaniem mienia, a zdjęcia gotowych prac robiłam tylko od czasu do czasu. Uczestniczki niedzielnego kursu obiecały je dosłać, a ja będę je tu sukcesywnie wstawiać.
To wybrane zdjęcia z dwóch dni kursu.
Więcej znajdziecie tutaj.
A nad wszystkim czuwała Marzena Krzewicka :)
Do zobaczenia w lipcu na kolejnych warsztatach farbowania tkanin.
Aniu i Marzenko: dziękuje Wam za cudny kurs!!! Tak podejrzewałam że będzie świetnie ale nawet nie oczekiwałam aż tak dobrej zabawy!
OdpowiedzUsuńMój mózg się rozluźnił i miał wakacje. Serio.
:*
Aniu, i o to właśnie chodziło. Myślenie trzeba czasami wyłączyć, bo się trybiki w mózgu zacierają. A takie kreatywne wyłączenie jest najlepsze.
UsuńPopatrzyłam sobie na prace kursantek i chyba się zaraz wezmę za farbowanie.
UsuńDziękuję rownież za cudowny dzień. Nauczyłam się bardzo dużo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję rownież za cudowny dzień. Nauczyłam się bardzo dużo. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńByło super! Pozdrawiam i dziękuję :)
OdpowiedzUsuńpiękne efekty :)
OdpowiedzUsuń