Taras na wsi jest zawsze, gorzej ze słońcem. W sobotę miałyśmy go za dużo. Chyba pierwszy raz w życiu włączyłam wentylator na tarasie. A i tak niewiele pomógł. Było cieplutko :). "Sun print" wychodził wspaniale, farbowanie lodem też odbywało się błyskawicznie.
Za to w niedzielę chmury gromadziły się od rana a po obiedzie lunęło z największą mocą. Pioruny waliły w pobliski wielki dąb, a dziewczyny farbowały niewiele zrażone. Dopiero pod koniec zajęć ulewa dała się nam na tyle we znaki, że zajmowałam się głównie ratowaniem mienia, a zdjęcia gotowych prac robiłam tylko od czasu do czasu. Uczestniczki niedzielnego kursu obiecały je dosłać, a ja będę je tu sukcesywnie wstawiać.
To wybrane zdjęcia z dwóch dni kursu.
Więcej znajdziecie tutaj.
A nad wszystkim czuwała Marzena Krzewicka :)
Do zobaczenia w lipcu na kolejnych warsztatach farbowania tkanin.