To był pomysł Czsławy Bordoszewskiej i ona od początku do końca zorganizowała nasze dwa spotkania. Czesiu, wielkie dzięki za to.
I podobnie jak we Wrocławiu zajęłyśmy się nauką pikowania i moim ukochanym confetti quiltem.
Panie, na początku z pewną nieśmiałością, a potem już z coraz większą pewnością, szyły i szyły.
Uwielbiam oglądać postępy podczas szkolenia, bo one zawsze są. Czasem sukcesy przychodzą szybciej, czasem trzeba na nie dłużej poczekać, a właściwie więcej popracować, ale w końcu przychodzą.
Dziewczyny, trenujcie i trenujcie, a jestem pewna, że będziecie szyć coraz piękniejsze obrazki równiutko wypikowane. Tak trzymajcie!!!
A to owoce dwóch dni szkolenia:
A na jednym z obrazków jest serduszko dla mnie. Zauważyliście? Dziękuję Małgosiu :)