Słońce spowodowało też, że nasze płaskie tkaniny wyglądały jak trójwymiarowe. I to nie są cienie, a trwały efekt :)
A to materiały malowane techniką mieszaną.
I jeszcze proste shibori.
Duża część naszych prac musiała pozostać w utrwalaczu przynajmniej przez 24 godziny. Nie możemy ich pokazać, ale wierzcie mi, że zapowiadały się równie ciekawie, jak te które są na zdjęciach.
Teraz pozostało nam tylko pranie, prasowanie i możemy szyć patchworki jak malowane.
Ekstra! A pogodę miałyście jak na zamówienie :-)
OdpowiedzUsuńWow!!!! Ładniejsze (dużo) niż batiki, które ostatnio kupiłam.
OdpowiedzUsuńCzy "z oddali" można dowiedzieć się więcej o takiej technice farbowania?
Cudeńka żeście stworzyły :) Świetnie wspominam nasze zeszłoroczne farbowanki-malowanki :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam i podziwiam... szmatki farbowane i te osoby, które to potrafią! Takie szmaty, jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, nigdzie takich się nie kupi! Podziwiam i podziwiam... :)
OdpowiedzUsuńPiękne i niepowtarzalne.
OdpowiedzUsuńWspaniałe efekty, przecudne tkaniny. Ale dla mnie to chyba byłyby "trumienne"......
OdpowiedzUsuńOMG ale cuda, uwielbiam wszelkie batiki, farbowanki ombre i inne ręcznie paćkane szmatki! A patchworki z nich to dopiero będą smakołyki :)))
OdpowiedzUsuńUściski
PS Aniu gdybyś wyłączyła weryfikację obrazkową przy komentach byłoby sprawniej komentować, dzięki :)
Świtne tkaniny! Oj i patchwork kiedyś mi się marzy...:-)
OdpowiedzUsuńKiedy coś z wakacji?:)
OdpowiedzUsuńObłędne.
OdpowiedzUsuń