Było już o kolorze i kompozycji, o szyciu i cięciu, a teraz przyszła kolej na poniedziałkowe confetti.
Właściwie to trudno mi się zdecydować, którą techniką lubię szyć najbardziej. W poprzednim poście napisałam, że Stitch & Slash, ale zaraz za nim jest confetti.
W tym roku było już kilka takich kursów, ale zainteresowanie nimi nie słabnie. A ja mogę je prowadzić nawet co drugi dzień, bo to fascynujące doświadczenie oglądać malowanie szmatkami w wykonaniu uczestniczek kursów.
Tak się działo w poniedziałek:
Po paru godzinach usypywania i szycia powstały takie śliczne obrazy.
A mnie duma rozpiera tak, jakby to ja je uszyła.
Dziewczyny, dziękuję za wspólne malowanie, do zobaczenia na następnych kursach :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz